2018-05-15

Adam Stachowiak: Dojrzewam jako człowiek i twórca

0

Wokalista o piosence dla żony i pracy nad nowym albumem. Co słychać u uczestnika programu „The Voice”, który wzruszył całą Polskę piosenką „Mamo”? Jak wyglądają przygotowania do premiery debiutanckiego krążka? Adam Stachowiak w rozmowie z POLSATMUSIC.PL ujawnia szczegóły powstawania singla „Utopieni”, chwali swoją ekipę koncertową i snuje plany na przyszłość.

- Spotykamy się chwilę po tym, jak wydałeś nowy numer „Utopieni”. Jak się czujesz po premierze?
- Czuję się bardzo dobrze. To dla mnie ważny utwór i cieszę się, że został tak ciepło przyjęty przez słuchaczy. Napisałem go szybko, bo w 2-3 dni. Ubraliśmy go razem z Michałem Bearem w przepiękne brzmienia gitar.

- Gdzie dokładnie został napisany numer?
- Ten utwór napisałem w domu, ale zdarza się bardzo często tak, że piszę w studiu lub w podróży na kolejny koncert.

- Twoje poprzednie single na YouTubie zdobyły po kilka milionów wyświetleń. Czy czułeś presję przed premierą „Utopionych”?
- Tak. Fani obdarzyli mnie dużym zaufaniem po programie „The Voice”. Jestem jednak człowiekiem, który pisze i komponuje dla ludzi i bardzo cieszy się z każdego dzieła, które powstaje.

- Przyznałeś także, że „Utopieni” to numer dedykowany Twojej żonie. Na którym etapie dowiedziała się o istnieniu kawałka?
- Całość usłyszała dopiero po zakończeniu prac nad mixem i masteringiem. Bardzo jej się spodobał. Opisałem w nim wszystko to, co działo się u mnie przez ostatnie miesiące, a zmieniło się bardzo dużo, właśnie za sprawą Anioła, o którym wspominałem już w utworze „Mamo”.

- Do utworu powstał także teledysk. Jak przebiegała praca na planie?
- Było bardzo zimno, około -10 stopni. Klip nagrywaliśmy 28 stycznia, w urodziny mojego taty. Spędziliśmy dwa dni na planie w Warszawie. Najlepiej kręciło nam się w wynajętym apartamencie, bo było ciepło (śmiech). Najgorzej było na ulicy, gdzie musieliśmy co chwilę dogrzewać się kocami. Na YouTubie można zobaczyć ciekawy materiał „making of” z tych dni.

- Lubisz w ogóle pracę nad teledyskami?
- Szczerze mówiąc, wolę koncerty i spotkania z ludźmi. Nagrywanie teledysków to ciężka i mozolna praca. Wymaga dużo zaangażowania, poświęcenia i czasu. Tym razem także scenariusz do klipu „Utopieni” napisałem sam. Całą resztę zrobiliśmy wspólnie z ekipą filmową i zespołem, z którym pracuję. Tworzymy zgrany team.

- W klipie pojawiła się Twoja żona. Czy łatwo było ją namówić do udziału?
- Rzeczywiście, pojawiła się w klipie i spisała się doskonale, choć nie od razu chciała wystąpić. Chyba powstrzymywał ją strach przed krytyką. Długo ją do tego namawiałem, ale w końcu się zgodziła. I bardzo dobrze, nie wyobrażałem sobie nikogo innego na jej miejscu.

- Wspomniałeś, że bardzo lubisz koncertować. Czego możemy spodziewać się na trasie w tym roku?
- Kocham koncerty. Prawie każdy dzień spędzam na pracy z zespołem. Zależy nam na tym, żeby na występach live wszystko brzmiało jak należy. Pracuję z zawodowcami, którzy chcą pokazać coś więcej niż odegrany koncert. Jestem im za to bardzo wdzięczny i wiem, że nasi fani to bardzo doceniają.

- Przygotowujesz się do wydania debiutanckiej płyty. Czy możesz zdradzić jakieś szczegóły?
- „Utopieni” to trzecia odsłona krążka, który pojawi się jeszcze w tym roku. Większość utworów, które znajdą się na płycie, moi fani znają już z koncertów. Zagraliśmy ich do tej pory 38 – to naprawdę satysfakcjonujący wynik jak na debiutanta. Na płycie pojawi się wiele niespodzianek. Zacząłem współpracę z jednym z najbardziej zasłużonych tekściarzy dla Polski. Jeśli chodzi o brzmienie, wiem, że każdy z dotychczasowych singli jest nieco inny. Mają wiele czynników wspólnych, takich jak prawda, emocje… Dojrzewa moja muzyka i ja sam, jako człowiek i jako twórca. „Utopionym” najbliżej do całego koloru płyty.

- Czy przed premierą pojawi się kolejny singiel?
- Myślę, że tak. Mam nadzieję, że nie będziemy na niego czekać kolejny rok. W momencie, w którym nagrywaliśmy „Utopionych”, równolegle powstawały kolejne utwory. Będą pojawiać się sukcesywnie do premiery całego albumu.

Rozmawiała Julia Borowczyk

Komentarze