2018-03-15

Maja Hyży: Skupiam się na tym, co tu i teraz

0

Wokalistka o ostatnim singlu, nadchodzącej płycie i Jessie Ware.

Maja Hyży wzięła udział w polskich preselekcjach do Eurowizji, prezentując tym samym nowy singiel „Błysk (Skin)”. W rozmowie z Polsat Music opowiedziała o konkursie, teledysku do singla, możliwej współpracy z Saszan i magicznym koncercie Jessie Ware.

- Chwilę temu brałaś udział w finale polskich preselekcji do Eurowizji. Jak wrażenia po zakończeniu konkursu?
- Emocje już opadły. Wszyscy się pytają czy już odpoczęłam. Był spory przestój, jeśli chodzi o moją karierę muzyczną, nie mówię tutaj o pracy, bo cały czas byłam w studio, ale kiedy wyszedł singiel i informacja o tym, że dostałam się do finału preselekcji, to wszystko skumulowało się w jednym tygodniu. Przyznaję, miałam dużo pracy - wywiady, nagranie teledysku, wszystko odbyło się na wariackich papierach. Śmieję się, że rano witałam się z moimi dziećmi i żegnałam się na dobranoc. Jednak było warto. Później to wszystko obejrzałam, posłuchałam - wyszło naprawdę fajnie, jestem zadowolona ze swojego występu. Nie ukrywam, że wizualizacja i mój strój były dla mnie równie ważne. Ostatnie poprawki robiliśmy w dniu koncertu finałowego (śmiech).

- Brzmi jak naprawdę stresująca sytuacja.
- Tak, to było dość stresujące, jeszcze wieczorem przed Eurowizją ratowałyśmy sytuację (śmiech). Nie liczyłam na wygraną, nie poszłam tam po nią. Zależało mi, abym ludzie wysłuchali mojego nowego numeru. Była to dla mnie duża promocja, ale też wyróżnienie, bo wybrano mnie spośród prawie 270 kandydatów. Poczułam się wyjątkowo. Wiadomości na temat występu jeszcze do mnie spływają i powiem szczerze, jestem z tego powodu bardzo szczęśliwa.

- Kto był Twoim faworytem spośród innych kandydatów?
- Najbardziej podobała mi się piosenka Saszan. Zaśpiewała utwór, w którym ja czułabym się równie dobrze. Miałam sentyment do tej piosenki, bo utkwiła mi w głowie od czasu premiery. Zresztą, z Saszan miałyśmy razem wywiad w jednym z programów śniadaniowych, więc zintegrowałyśmy się, trzymałam za nią kciuki.

- To co, może jakiś duet z Saszan?
- Może, zobaczymy (śmiech).

- Wspomniałaś o teledysku do „Błysk (Skin)”, skąd pomysł na taki koncept selfie?
- Pomysł powstał bardzo szybko, mieliśmy mało czasu. Pomyślałam o czymś, co nie byłoby sztampowe, ale na czasie. Bardzo lubię teledysk Seleny Gomez, która ma bardzo podobny klip, nagrywany właśnie ze strony selfie. Tego jeszcze u nas nie było. Stwierdziłam, że taki pomysł będzie jak najbardziej pasował do mnie. Wysłałam go reżyserowi, który go zaakceptował i powstał mały scenariusz. Nagrywaliśmy wszystko w bardzo szybkim tempie, udało się zrealizować klip w jeden dzień. Wydaje mi się, że jak na takie tempo, wyszło to naprawdę dobrze.

- Mamy singiel, czy to już konkretny zwiastun drugiej płyty? Czy możesz ujawnić nad czym teraz pracujesz?
- Nowa płyta będzie na pewno, ale nie chcę podawać żadnych konkretnych terminów. Skupiam się aktualnie na singlach. Póki co, „Błysk (Skin)” trafił do rozgłośni radiowych, numer powoli zaczyna w nich funkcjonować. Potrzeba trochę czasu. W planach mamy kolejny, wiosenno-letni singiel. Pracujemy, jak stwierdzimy, że mamy wystarczającą pulę dobrych piosenek, przyjdzie czas na płytę! Przed nami jeszcze dużo pracy. Póki co, nie wybiegam myślami tak daleko w przyszłość, skupiam się na tym, co tu i teraz.

- Taki koncept „singlowy” to wynik przemyśleń i doświadczeń związanych z wydaniem debiutanckiej płyty?
- Myślę, że nie jest on spowodowany poprzednią płytą. Wtedy obraliśmy taką drogę, że tworzymy materiał na płytę, w międzyczasie wybieramy single. Obecny pomysł daje podpowiedź, w jakim kierunku powinna iść płyta. Myślę, że w „Błysk (Skin)” słychać już, że jestem bardziej doświadczona i świadoma. Wiem, jak działa rynek i czego oczekują słuchacze, oczywiście przy zachowaniu zasady, żeby to też było „moje”, żebym to ja była z materiału zadowolona.

- Czy wiosną planujesz zagrać jakieś koncerty?
- Powoli kalendarz się zapełnia, z czego jestem bardzo zadowolona.

- Co ostatnio znajduje się na Twojej playliście?
- Moja ukochana Jessie Ware. Byłam na warszawskim koncercie, który był magiczny. Jestem oczarowana. Pomimo tego, że jej utwory w większości to ballady, czyli wolne utwory, to ja uwielbiam taki klimat. Zazdroszczę jej, że może nagrywać taką muzykę i zapełnić cały Torwar. Życzę sobie takiego wydarzenia w przyszłości.

Rozmawiała Julia Borowczyk

Komentarze